Tym razem zdecydowaliśmy przepłynąć kajakami sztandarowy fragment szlaku kajakowego Baryczy na odcinku Milicz – Sułów. Jako że Barycz jest coraz popularniejszym szlakiem kajakowym, a w Miliczu i okolicach powstało w ostatnim czasie sporo wypożyczalni kajaków, spodziewaliśmy się, że na najpopularniejszym odcinku rzeki może być tłoczno. Tak też było, ale niestety popularność rzeki ma też swoje złe strony, bo wśród kajakarzy zdarzają się różnej maści amatorzy mocnych wrażeń, wandale, czy osobnicy, którym hasło „swoje śmieci zabieramy ze sobą” jest zupełnie obce. Wprawdzie tym razem w samej rzece śmieci było niewiele, ale to co zastaliśmy na wiacie przy Grodzisku Kaszowo – tradycyjnym miejscu odpoczynku kajakarzy bardzo nas zmartwiło. Wiata oszpecona wulgarnymi napisami, ogrona sosna, w której cieniu znajduje się wiata poharatana nożami i siekierkami, jakby wokół było mało drewna, hałdy śmieci, i jak w takich warunkach przygotować i spożyć posiłek. Cóż, zacisnęliśmy zęby, postanowiliśmy, że przy najbliższej okazji właśnie to miejsce posprzątamy, zjedliśmy obiad i popłynęliśmy dalej w kierunku Sułowa. Odcinek, którym płynęliśmy zachował zbliżony do naturalnego charakter. Właśnie między Miliczem i Sułowem Barycz efektownie meandruje wśród łąk i lasów, sporo tu zatoczek, starorzeczy i drzew powalonych w koryto przez wiatr, wodę i bobry. Poza tym mieliśmy okazję podziwiać stado koników polskich hodowanych półdziko w posiadłości Ostoja, której Barycz na sporym odcinku jest granicą.