Premiera FC MSPDiON na siatkówce kobiet
Wychodząc z założenia, że nie samą piłką nożną kibic żyje, postanowiliśmy otworzyć się na inne dyscypliny, aby urozmaicić i rozwinąć nasze sportowe pasje. Na zimowe igrzyska do Soczi okazało się trochę za daleko, więc wybraliśmy się do Wrocławia do hali Orbita na mecz siatkarski kobiet. Tam, w środę 12 lutego, odbył się rewanżowy mecz 1/4 finału Challenge Cup. Miejscowy Impel (dawna Gwardia) podejmował francuski SF Paris Saint-Cloud. W pierwszym meczu wrocławianki przegrały 2:3, więc do awansu konieczne było zwycięstwo, co zwiastowało spore emocje.
Już przy wejściu do Orbity, zważywszy na zielone kibicowskie akcenty, poczuliśmy się dość swojsko.
Tym bardziej swojsko, że głos spikera, wydawał się dziwnie znajomy. Boiskowe wydarzenia i emocje, które nam się udzieliły sprawiły, że nie rozwikłaliśmy tej zagadki. W drodze powrotnej ustaliliśmy jednak, że tembr głosu przypominał ten dochodzący nie raz z pomieszczenia nr 9 w siedzibie MSPDiON. Na podstawie zebranych informacji stworzyliśmy portret pamięciowy, który prezentujemy poniżej.
Na trybunach zajęliśmy honorowe, wręcz "vipowskie" miejsca - tuż za ławką rezerwowych. Dzięki temu mecz obejrzeliśmy w komfortowych warunkach, co pozwoliło nam z bliska śledzić wszelkie niuanse siatkarskiej materii.
Bezpośrednia bliskość zawodniczek pozwoliła niektórym, tym śmielszym z nas nawiązanie nowych znajomości. Duży Ed na przykład niemal namówił jedną z Francuzek na przeprowadzkę z Paryża do Milicza. Na przeszkodzie stanęły jednak problemy logistyczne - brak miejsca w naszym busie ;-)
Sam mecz początkowo układał się tak, że zachodziliśmy w głowę jakim cudem wrocławianki przegrały w Paryżu. Dwa pierwsze sety Impel wygrał dość gładko: do 18 i 21. Trzeci set jednak rozpoczął się od prowadzenia Francuzek 4:0 i 6:2. Później wrocławianki odrobiły nieco strat, jednak z czasem przewaga przyjezdnych rosła i set zakończył się wynikiem 15:25.
Wynik 2:1 nadal dawał nadzieje na awans, jednak wkradły się chwile zwątpienia, bo jak głosi siatkarskie porzekadło: "kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3". Wyjaśniliśmy to sobie jednak w ten sposób, że Impelki "oddały" jednego seta, aby zakończyć mecz po "naszej" stronie boiska. I tak też się stało. Wrocławianki wygrały decydującą partię do 16 i mogliśmy świętować awans do półfinału.
Po meczu hala nie opustoszała za szybko, bo zawodniczki dziękowały za doping, rozdawały autografy, udzielały wywiadów oraz pozowały do zdjęć. Wszystko działo się tuż obok nas, bo jak się okazało znajdowaliśmy się w strefie dla dziennikarzy.
Nam udało się "upolować" do zdjęcia reprezentantkę Polski Joannę Kaczor ...
oraz trenera Tore Aleksandersena, na którym wyraźnie wrażenie zrobiła "znajomość" norweskiego jednej z naszych dziewczyn. Dla uściślenia - była to migowa wersja języka norweskiego ;-)
Premierowy wyjazd na siatkówkę kobiet okazał się "strzałem w dziesiątkę" i przyniósł nam wiele nowych doświadczeń. Poza aspektami sportowymi i kibicowskimi okazało się na przykład, że życzliwość i pomoc pracowników służb porządkowych nie wykracza poza zakres ich kompetencji zawodowych: otwarcie drzwi, dotychczas zamkniętych na klucz, w celu umożliwienia wstępu osobie na wózku inwalidzkim, zajęło dosłownie chwilę; przekazywanie informacji dotyczącej lokalizacji toalety dla niepełnosprawnych oraz miejsc umożliwiających pełne i wygodne uczestnictwo w wydarzeniu sportowym odbywało się w sposób miły i kulturalny; pomoc dla zbliżającego się do schodów Dużego Eda pojawiła się zanim jeszcze przełożył swoje kule do pozycji: "biegiem". Niby małe rzeczy, a cieszą, bo w przeszłości, w tym samym przecież mieście, spotkaliśmy się np. z próbą przeciśnięcia "wózkowicza" (Patisona) przez kołowrotek podczas wejścia na Stadion Miejski.
W tym miejscu chcemy złożyć najserdeczniejsze podziękowania Pani Oli Rostek, Panu Tomkowi Charęzie oraz Pani Prezes MSPDiON, którzy umożliwili nam uczestnictwo w tym wydarzeniu.
Na tym jednak nie koniec bezprecedensowych doświadczeń. Poza znajomością migowego-norweskiego przez Asię, wydarzeniem było wypalenie przez Marcina zaledwie dwóch papierosów w trakcie całego meczu. Ponadto Irek okazał się mistrzem ciętej riposty, a Bartek nie wydawał się taki wysoki jak zwykle.
Oprócz wielu nowości pojawiły się również stałe akcenty: jak na przykład "Hej Śląsk!!!' i "Nasze serca" w wykonaniu dwóch Edów w drodze z hali do busa.
W półfinale Challenge Cup Impelki mają ponoć zagrać z Besiktasem Istanbul. Cóż, do Stambułu jest jakieś 500 km bliżej niż do Soczi, więc ... ;-)
z kibicowskim pozdrowieniem
FC MSPDiON