26 lutego 2012 roku kibice z MSPDiON wybrali się na mecz 19 kolejki ekstraklasy Śląsk Wrocław - Legia Warszawa. Był to drugi mecz Śląska po przerwie zimowej (dwie pierwsze kolejki rundy wiosennej odbyły się jeszcze w starym roku).
Przed meczem oczekiwania były ogromne, bo Śląsk był zdecydowanym liderem polskiej ekstraklasy i był głównym kandydatem do zdobycia tytułu mistrzowskiego - w powszechnej opinii pokonanie Legii miało niemalże ostatecznie przesądzić o jego losach. Zwłaszcza, że jesienią ubiegłego roku Śląsk wygrał na Łazienkowskiej i mimo średnio udanego startu w rundzie wiosennej (remis z Ruchem u siebie), był faworytem spotkania. Trudno jednoznacznie stwierdzić co było przyczyną fatalnej postawy - zdania jak zwykle były podzielone. Faktem jest, że sromotna porażka na własnym stadionie z głównym rywalem w walce o "majstra" skomplikowała sytuację, mimo że zielono-biało-czerwoni ciągle mieli nad nim dwa punkty przewagi.
Mecz ułożył się fatalnie, bo już w pierwszej minucie gola strzelił Gol - Janusz Gol. Bramka była konsekwencją indywidualnego błędu obrońcy Śląska, więc kiedy kilka minut później Śląsk, po składnej akcji zespołowej omal nie wyrównał, wydawało się, że nie wszystko jeszcze stracone i wyrównująca bramka jest tylko kwestią czasu. W trzynastej minucie po raz drugi do bramki Mariana Kelemena trafił Gol i było 0:2 - nieciekawie, ale cień nadziei, że Śląsk się otrząśnie, pozostał... Niestety, jedynie na dwadzieścia kolejnych minut. W 34 minucie Legia dobiła Śląsk: wychodzącego na czystą pozycję Danijela Ljuboję sfaulował Dariusz Pietrasiak i ujrzał czerwoną kartkę, a po chwili sam poszkodowany ślicznie uderzył z rzutu wolnego w same "widły" i było już 0:3. Od tego momentu piłkarze Śląska jakby opadli z sił i szczerze mówiąc warszawianie mogli zdobyć ze dwie lub trzy bramki jeszcze przed przerwą.
Druga połowa była bardziej wyrównana, a gra toczyła się głównie w środku pola: Śląsk raczej nie wierzył już w odrobienie strat, a Legia spokojnie czekała na kolejny błąd wrocławian. No i doczekała się w 69 minucie, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Rafała Wolskiego, obrońców Śląska przeskoczył Inaki Astiz i po raz czwarty tego wieczora Marian Kelemen wyciągał piłkę z "sieci".
Mimo fatalnego występu zespołu kibice, w sile ponad 32 tys., podziękowali piłkarzom brawami i śpiewem:
Czy wygrywasz, czy nie - ja i tak kocham Cię!
W sercu moim jest Śląsk! Najwspanialszym klubem jest !!!
Mimo porażki kibice z MSPDiON uznali wyjazd za udany. Po raz pierwszy udaliśmy się na mecz autokarem razem z innymi milickimi kibicami Śląska oraz zasiedliśmy na trybunie najzagorzalszych fanów Śląska - O-62. Atmosfera była gorąca od samego początku (dworzec PKS) do samego końca (ponownie dworzec PKS), a dla niektórych nawet dłużej niż do samego końca ;-) Echo Stadionu Miejskiego odbijało się po korytarzach siedziby MSPDiON jeszcze przez kilka kolejnych dni (głównie za sprawą "Dużego Eda").
Skład ekipy z MSPDiON: Piotrek "El Fanatico" Radziszewski, Adam "Mały Ed" Kuźnik, Adam "Duży Ed" Tomas, Stefan Krysiok, Patryk "Patison" Bielicki, Adam Kowacki