Nic się nie zmienia, krecik nie wyszedł z podziemia...
16 marca 2014 roku kibice Śląska Wrocław mieli swoje święto, Derby Dolnego Śląska, w których mierzyły się zespoły Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław.
Na takim pojedynku nie mogło zbraknąć reprezentacji fanów z FC MSPDiON. Jako, że mecze derbowe są zakwalifikowane do kategorii pojedynków podwyższonego ryzyka, dostępność do biletów była ograniczona. Nasi przyjaciele z KKN-u organizowali wyjazd do Lubina w ramach projektu „KKN on tour”, dlatego nasza grupa podłączyła się do wrocławskich kibiców. Aby zdobyć upragnione wejściówki musieliśmy liczyć na pozytywną decyzję zespołu zarządzania kryzysowego który zbiera się przy wojewodzie. Po kilku dniach oczekiwania w napięciu dostaliśmy telefon, że wszystko załatwione i możemy się już szykować na derby!
No to zaczęły się przygotowania… szybki telefon do kilku fanatyków, rozmowa z władzami MSPDiON i mamy skompletowaną ekipę wyjazdową. No i jeszcze telefon z lokalnej komendy policji, która chciała zapewnić nam eskortę do Lubina. Ostatecznie panowie w niedzielny poranek pojawili się na naszej zbiórce, ale podziękowaliśmy im za dobre chęci i ruszyliśmy samotnie przez Wrocław do Lubina.
Wyjazd na derby był pierwszym naszym meczem w 2014 roku, a drugim w historii pojedynkiem wyjazdowym. Ostatecznie na zbiórce melduje się 8 osób, które zdecydowały się wspierać Śląsk Wrocław w meczu wyjazdowym. Szybko pakujemy się do busa, ustalamy zasady wyjazdu i ruszamy do Wrocławia, gdzie czekał już na nas miejscowy KKN.
Po godzinie meldujemy się we Wrocławiu, gdzie kibice KKN-u zasiadają do busów i z wielką radością witają naszą wycieczkę. Punktualnie w samo południe milicko-wrocławska eskapada rusza w trasę, w sile 4 busów. Ku zdziwieniu kilku nowych wyjazdowiczów cała trasa Wrocław-Lubin obstawiona przez policję, co u niektórych starszych fanów wywołuje skojarzenia z demonstracją sił w okresie stanu wojennego.
Jazda w miarę normalna, choć porywisty wiatr nie był tego dnia naszym sprzymierzeńcem. Po drodze widać kilka transparentów, które pokazywały, że są to tereny fanów Śląska i jasno wskazywały dla kogo będą derby.
Kilka kilometrów przed Lubinem zostajemy zatrzymani na policyjnej blokadzie, gdzie mamy przymusowy postój. Po 20 minutach w silnej obstawie ruszamy w kierunku miejsca docelowego, jakim jest stadion Zagłębia. Przejazd przez miasto szybki i sprawny, dzięki pozamykanym ulicom na czas przejazdu pojazdów z kibicami Śląska. Po dotarciu pod stadion widzimy już wcześniej przybyłych kibiców Śląska i jego zgód. W oczy rzucała się także ogromna liczba policjantów i ich samochodów. Niektóre wydawały się nawet znajome, często widziane na milickich ulicach.
Dzięki wzorowej organizacji wyjazdu przez KKN i dobrej współpracy z organizatorami meczu, bardzo szybko i sprawnie wchodzimy na stadion. Na bramkach wejściowych dokładna kontrola każdego wchodzącego, a wózkowicze dodatkowo mieli prześwietlane swoje pojazdy. Żadnych niedozwolonych środków nie stwierdzono i cała grupa mogła już iść w kierunku sektora gości.
Tego dnia na lubińskim stadionie zasiadło 10 tysięcy ludzi, w tym 1000 fanatyków Śląska Wrocław i 35 osób z KKN-u oraz nasza 8 osobowa delegacja. Sektor gości bardzo szczelnie oflagowany płótnami Śląska i z głośnym dopingiem dla naszych piłkarzy.
Jeżeli chodzi o emocje sportowe to piłkarze Śląska zapewnili ich bardzo wiele. Dużo walki na boisku, ostrych interwencji i 4 bramki. Prawdziwe derby. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2-2 i pozostał mały niedosyt, bo nie zdołaliśmy przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Ale zgodnie stwierdziliśmy, że to i tak Śląsk jest numerem jedne na Dolnym Śląsku!
Po zakończonym pojedynku dość szybko udaje nam się opuścić sektor gości i udajemy się do aut. Na parkingu jeszcze rozmowy ze znajomymi fanami „wojskowych” z Milicza, Wołowa czy Oleśnicy i ruszamy w trasę powrotną. Pod silną eskortą opuszczamy lubiński stadion i samo miasto. Po drodze urywamy się z konwoju i po dwóch godzinach wracamy do Milicza.
Podsumowując, to wyjazd bardzo udany, mimo brzydkiej pogody i remisowego wyniku. Jak zawsze atmosfera w busie była mega. Cała załoga głośno śpiewała piosenki sławiące Śląsk i przez całą drogę nie schodziła z tonu. Standardowo o poczęstunek zadbał Kacper, w środowisku znany jako „Kabanos”, który z mega paczką prowiantu podzielił się ze wszystkimi jadącymi. Z kolei Pan Mieciu zadbał o zimne napoje, aby nikomu nie zaschło w gardle, po wspólnych śpiewach.
Dziękujemy Prezesowi KKN-u za ogarnięcie biletów, Pani Alicji Szatkowskiej za możliwość wyjazdu, Panu Mietkowi i Danielowi za pomoc i wszystkim uczestnikom za wspaniałą atmosferę.
Do zobaczeniu na kolejnym meczu….
(ef)